Wspominanie ulubieńców. Rozmawialiśmy ostatnio ze znajomymi o zwierzakach. Nie pamiętam dokładnie skąd wyszedł ten temat, ale konwersacja zeszła właśnie na omawianie małych, kudłatych przyjaciół. Wszyscy zaczęli się chwalić posiadanymi zwierzętami. Chodziło tu głównie o te, które posiadaliśmy w przeszłości. Dorosłość oznacza mniej czasu na opiekę, na jaką zasługują milusińscy. Dzieci tego czasu mają aż za dużo, a do tego wręcz domagają się dostępu do jakiegoś króliczka lub pieska. Szkoda, że nie mają pojęcia o odpowiedzialności, ale chyba jest to jeden z powodów, dla którego rodzice kupują swoim dzieciom zwierzęta – żeby je czegoś nauczyć.
Jako dziewczynka posiadałam żółwia. Wydaje mi się, że został kupiony dla rodzeństwa. Nie pamiętam, żebym sama domagała się takiego zwierzęcia. Żółwie wydają się chyba mało zabawną opcją jeśli chodzi o zwierzaki. Z całą pewnością nie da się z nim biegać na spacerze, ale nie mogę powiedzieć, żebym źle wspominała bawienie się z nim. Jak każde zwierzę żółw ma pewną potrzebę badania świata. Zawsze fajnie jest obserwować, jak nasz ulubieniec radzi sobie z życiem w środowisku, które jest dla niego nowe.
Do końca nie pamiętam, co się stało z moim żółwiem. Jestem prawie pewna, że został oddany jakiemuś entuzjaście, kiedy my nie byliśmy w stanie się nim opiekować z jakiegoś powodu.
Moja przyjaciółka Ewa pochwaliła się króliczkiem-miniaturką. Są to bardzo urocze zwierzątka, którymi interesowałam się również jako dziecko. Wydaje mi się, że dziewczynkom bardziej się podobają niż chłopcom. Takiego króliczka nie można zabrać na prawdziwy spacer, z całą z tym związaną fizyczną aktywnością. Wygląda za to ślicznie i stosunkowo łatwo się nim zajmować.
Julia zaś powspominała nieco swoje papużki. Są to zwierzęta, które bardzo potrzebują kontaktu z człowiekiem. Polecane są raczej dla cierpliwych dzieci z racji tego, że mogą być nieśmiałe. Ptak, który trochę boi się kontaktu z człowiekiem, potrzebuje odpowiedzialnego nastawienia. Moja koleżanka była z nich bardzo zadowolona. Czasami jej zazdroszczę.